środa, 23 stycznia 2013

Kork 2: Żel, krem, czyli jak zwalczyć cellulit


Na pierwszym miejscu do zlikwidowania cellulitu postawiłam peeling <klik>, ale jak wiadomo samo ścieranie ciała to za mało - trzeba działać kompleksowo. Kiedy mamy już oczyszczoną, wyszorowaną pupę i uda następuje krok 2, czyli trzeba wklepać w zacne pośladki jakiś cudowny specyfik.

Kremów - żeli o działaniu antycellulitowym jest mnóstwo. Spotykamy je w drogeriach, aptekach, marketach itp. W swoim składzie zazwyczaj mają mentol, kofeinę, algi morskie, wyciągi z ananasa, zielonej herbaty, L-karnitynę i wiele innych naturalnych wspomagaczy. Ja przetestowałam wiele kremów i mam już raczej sprecyzowane wymogi, co do mojej idealnej tubki. Ich działanie raczej opisałabym jako fajne wygładzenie, napięcie, ujędrnienie, czasami też nawilżenie, chłodzenie, rozgrzewanie, ale żaden w 100% nie zwalczył mojego cellulitu. Od prawie 3 miesięcy do kremów dołączyłam aktywność fizyczną i niestety dalej widzę u siebie efekt pomarańczowe skórki. Fakt - cellulit jest już nieco mniejszy, no ale nadal jest! Zaczynam się powoli zastanawiać czy on zniknie kiedykolwiek. Mam jeszcze sporo opcji, by z nim walczyć, ale stają się one coraz bardziej kosztowniejsze dlatego postanowiłam jeszcze dać szansę żelom antycellulitowym.

Czego oczekuję od idealnej tubki?
Oczywiście zniknięcia cellulitu, tak jak wszyscy, kupujący krem antycellulitowy. Wiem jednak, że to długotrwały proces, na który jeszcze długo będę musiałam czekać. Zwracam także uwagę na wygładzenie skóry oraz jej nawilżenie. Chcę, aby po posmarowaniu moja skóra była gładka i aksamitna w dotyku. Staram się dostosowywać krem do pory roku. Kiedyś kupiłam w lecie rozgrzewający żel firmy Eveline i zwyczajnie nie miałam ochoty w upały smarować się specyfikiem, który dodatkowo mnie rozgrzeje. Więcej tego błędu nie popełniłam i teraz zimą wybieram krem rozgrzewający, a latem chłodzący, najczęściej z dodatkiem mentolu. Następnie zwracam uwagę na opakowanie. Normą jest, że prawie wszystkie kremy są w tubkach i trzeba pod koniec rozciąć opakowanie. Szczerze polecam to robić, wiele razy po przecięciu opakowania jeszcze dwa tygodnie smarowałam się tym, co zostało na ściankach. Wolę też żelową konsystencję kremu, lepiej się rozprowadza i ślizga po skórze i lepiej wycisnąć ją z opakowania.

Co wybieram na kilka kolejnych miesięcy?
Tym razem nie firmę Eveline, której byłam długo wierna, jednak nie widziałam znaczących rezultatów, tylko firmę Nivea, która jest bardzo chwalona za serię Q10. Szczególnie zainteresowały mnie 2 produkty:
Żel antycellulitowy Q10, który zawiera unikalne połączenie dwóch aktywnych składników: naturalnego ekstraktu z lotosu oraz L-Karnityny oraz
Serum antycellulitowe Q10 plus 10x bardziej skoncentrowane! które ma 10 razy większą koncentrację L-karnityny, działa w zgodzie z Naszą skórą, aby poprawić jej jędrność i zredukować oznaki cellulitu już w 10 dni.

Jeszcze nie kupiłam ani żelu ani serum, czekam aż będzie jakaś promocja w Rossmannie lub Super Pharm. Szczególnie ciekawi mnie to serum, które podobno rozprawi się z cellulitem w 10 dni. Gdyby było to prawdą byłbym niezmiernie szczęśliwa a latem chodziłabym tylko w krótkich szortach :) 





3 komentarze:

  1. Niestety i mnie to paskudztwo dopadło, choć nie bez ukrywanej satysfakcji powiem, że dopiero w wieku 39 lat po tym jak:
    1. rzuciałam palenie
    2. przestałam chodzić na siłownie
    3. znacząco przytyłam.
    Dlatego:
    1. nie pale w dalszym ciągu
    2. ponownie zaczełam chodzić na siłownie
    3. zaczynam chudnąć.
    Jednak celulit pewnie i tak już ze mną zostanie. Ech życie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi w walce z celulitem pomogaja olejki. Ja stosuje obecnie z alverde z rozmarynem i cytryna. Z tego co wiem alterra ( w rossmanie) ma podobny olejek. Skóra jest bardzo milutka po zastosowaniu. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to mam ten olejek z Alterry, ale nakładam go na włosy, muszę spróbować z cellulitem, dzięki za radę :)

      Usuń