czwartek, 7 lutego 2013
TŁUSTY CZWARTEK - pączek obowiązkowy!
Tylko ten jeden raz w roku będę namawiać Was do jedzenia pączków. Trochę głupio na
blogu o zdrowym odżywianiu i fitnessie promować pączkowe obżarstwo, no ale tradycja to
tradycja i trzeba dzielnie ją podtrzymywać. Według jednego z ludowych przesądów, ten kto w
Tłusty Czwartek nie zje żadnego pączka, nie będzie mógł liczyć na szczęście w danym roku.
„Powiedział Bartek, że dziś Tłusty Czwartek, a Bartkowa uwierzyła, dobrych pączków
nasmażyła”
Według tradycji chrześcijańskiej Tłusty Czwartek był początkiem Tłustego Tygodnia, gdzie
przez 7 dni trwało wielkie obżarstwo i pijaństwo przez nadchodzącym postem. Ostatnie dni
karnawału nazywano wówczas mięsopustem, zapustem lub ostatkami. Należało najeść się
do syta przed zbliżającymi się 40 dniami postu. Początkowo nasi przodkowie zastawiali
stół tłustymi kiełbasami, kaszą, słoniną, boczkiem i wódką. Najważniejsze, aby było jak
najwięcej, jak najtłuściej i jak najweselej. Ówczesnymi pączkami były kulki z chlebowego
ciasta, smażone na smalcu i nadziewane słoniną. Pierwsze słodkie pączki pojawiły się w
Polsce w XVI wieku. Były to wypieki w postaci racuchów, pampuchów i chrustu (lub inna
nazwa – faworki). Pączki w tej formie, jaką znamy współcześnie, pojawiły się u nas dopiero
w XIX wieku, stając się z czasem symbolem tego święta.
U mnie w domu nie piecze się pączków tradycyjnym sposobem, stawiamy raczej na kupne
specjały. Po pierwsze nie mamy czasu w środku tygodnia stać przy kuchni, a po drugie pączki
domowej roboty piecze się w wielkiej ilości i ktoś to potem musi zjeść. Mi wystarczy jeden,
dwa, czasami trzy pączki i mam dość – są tak słodkie i zapychające, że chyba jeszcze w żaden
Tłusty Czwartek nie zjadłam więcej niż 3 sztuki.
Dla mnie nie każdy pączek jest tym idealnym. Najbardziej lubię te z dodatkiem róży, oblane
lukrem (nienawidzę cukru pudru, bo mi się zsypuje i psuje smak), skórka powinna być ładnie
przyrumieniona, a nie spalona, kształt idealnej kuleczki. W środku puszyste ciasto i dużo
nadzienia. Wiele razy nabrałam się na pączka z kropelką dżemu w środku i zawsze byłam zawiedziona. Czasami zdarza mi się spróbować pączki – wynalazki - z czekoladą, kokosem,
ajerkoniakiem, kremem itp. Jednak tylko róża, ewentualnie dobry dżem zaspokaja mój smak
na pączka idealnego.
Nie chciałabym Wam psuć tego święta, ale nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o
kalorycznego tego specjału:
Niestety będą to tzw. „puste kalorie”, pochodzące z mąki, mleka, drożdży, cukry, lukru
(czyli cukru) i dżemu (czyli znowu cukru). Myślę jednak, że od wielkiego święta nic się nie
stanie jeśli sięgniemy po jednego – dwa pączki. Oczywiście można je bardzo szybko spalić,
wystarczy 30 minut treningu i nie będziemy mieli aż tak dużych wyrzutów sumienia.
Przeciętnie w Tłusty Czwartek zjadamy 2,5 pączka na osobę, a Polacy w czasie jednego
dnia potrafią zjeść prawie 100 milionów pysznych kuleczek.
A ile Wy zjecie pączków?
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moje postanowienie lutowe bierze górę nad pączkami - żadnych słodkości! :) A w swoim życiu zjadłam już tyle pączków w Tłusty Czwartek że na pewno bedę szczęśliwa
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za wytrwałość, u mnie takie postanowienia się nie sprawdzają nigdy, brakuje mi silnej woli, aby odrzucić słodycze :(
UsuńJa zjadłam 2 pączki, ale żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia zrobiłam Skalpel i ćwiczenia na brzuch z Tabaty ♥ :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńja nie czuje potrzeby żeby zjeść dzisiaj pączka ;d
OdpowiedzUsuńJa zjadłam 4 ale jutro więcej ćwiczę :D i zapraszam Cię do mojego wyzwania a6w http://reason-perfect.blogspot.com/2013/02/wyzwanie-a6w-boski-brzuch-na-wiosne.html :)
OdpowiedzUsuńOjej! jakie piękne pączusie! Ze skórką pomarańczową mniam!
OdpowiedzUsuńObowiązkowo to fakt. Śmiech mnie ogarnoł, bo wczoraj na siłce 800 kcal spalilam w godzinkę po to tylko,żeby dzisiaj wchłonąć 400 w 3 minuty, heh! Ale Tlusty czwartek rządzi się swoimi prawami :-)