
W kiełkujących nasionach uaktywniane są enzymy, dzięki którym w młodych
kiełkach powstają duże ilości witamin. Wielkocząsteczkowe substancje
zapasowe (białka, węglowodany i tłuszcze) skumulowane w nasionach są
podczas procesu kiełkowania rozkładane na związki proste, łatwo
przyswajalne przez organizm człowieka. Enzymy biorące udział w
rozkładaniu tych substancji ułatwiają również trawienie pokarmów
jedzonych z dodatkiem kiełków.
Kiełki nasion są doskonałym źródłem mikroelementów, soli mineralnych oraz innych składników odżywczych. Są również mniej kaloryczne od samych nasion i produktów z nich wytwarzanych (źródło: www.kielki.info).
Kiełki nasion są doskonałym źródłem mikroelementów, soli mineralnych oraz innych składników odżywczych. Są również mniej kaloryczne od samych nasion i produktów z nich wytwarzanych (źródło: www.kielki.info).
Kiełki możemy otrzymać z bardzo wielu nasion. Ja najbardziej lubię kiełki brokuła, rzodkiewki oraz fasoli mung. Te trzy rodzaje najłatwiej dostać w sklepie bez konieczności wielkich poszukiwań. Na pewno dostępne są w sieci Biedronka, gdzie leżą w chłodniach, w małych pojemniczkach, tak żeby zużyć w ciągu 2-3 dni.
Kiełki brokuła (30kcal w 100g) zawierają nawet 30 razy więcej niż dojrzałe brokuły przeciwutleniaczy, chroniących przed nowotworami. Należy zjadać maleńkie roślinki, trzy-cztero dniowe.
Kiełki rzodkiewki (52kcal w 100g) obfitują w witaminę C, działają wykrztuśnie, oczyszczają drogi oddechowe i zatoki. Siarka korzystnie wpływa na skórę, włosy i paznokcie. Smakują jak rzodkiewka, jednak są bardzo delikatne i pozbawione tej ostrości, którą ma w pełni wykształcone warzywo.
Kiełki fasoli mung (85kcla w 100g) to nieocenione źródło białka, znacznie lepiej trawionego niż w całej fasoli. Obniżają poziom złego cholesterolu. Stosuje się je w potrawach kuchni azjatyckiej na zimno i ciepło. Często w sklepach możemy je spotkać w malutkich puszkach lub słoikach w delikatnej zalewie.
Jeżeli chcielibyśmy bardziej poeksperymentować i spróbować kiełków lucerny, soczewicy, słonecznika, soi, pszenicy itp. warto zaopatrzyć się w specjalną kiełkownicę, własne nasiona i samemu wyhodować kiełki. Proces jest bardzo prosty i szybki, wystarczy do specjalnych pojemników nasypać dowolnych ziaren i przelewać 2 razy dziennie wodą. Kiełkownica sama filtruje wodę i nie pozwala by nasionka w niej pływały i gniły. Cały nadmiar ląduje w dolnej komorze i trzeba go wylać z powrotem do zlewu. Ja zakupiłam swoje urządzenie za około 25 zł i jestem bardzo zadowolona. Trzeba tylko uważać z ilością, bo taka kiełkownica jest spora. Na początku myślałam, że całe miejsce musi być zajęte nasionkami, więc wykorzystałam wszystkie 3 komory, a potem gotowe kiełki rozdawałam znajomym, bo nie byłam ich w stanie sama zjeść, nawet moja rodzina po kilku dniach miała ich dość. Teraz zasiewam tylko jeden, ewentualnie dwa pojemniki, dzielę je na dwie części i tym sposobem za jednym razem otrzymuje kilka rodzajów kiełków. Potem przesypuje je do małych pudełeczek i trzymam w lodówce, aby dłużej zachowały swoją świeżość.
Z czym jeść kiełki? Najlepiej dodawać je do wszystkiego, gdzie się da. Doskonale smakują i wyglądają na kanapkach, chleb zyskuje nowy wygląd i nawet dzieci z ciekawości jedzą "zielone włoski". Idealnie nadają się do serka wiejskiego lub zwykłego twarogu ze śmietaną, na łososia wędzonego, do jajek i wszelkiego rodzaju past. Mogą też zostać wykorzystane jako ozdoba do dań mięsnych, obiadowych. Do wszelkiego rodzaju sałatek dorzucam je obowiązkowo i nikt nigdy nie wyczuł ich smaku i nie zaczął wybierać. Zresztą byłabym bardzo zdziwiona, bo kiełki są po prostu bardzo smaczne.
Zachęcam Was do własnych, małych hodowli i eksperymentów smakowych. Jeżeli nie przypadnie Wam do gustu np. brokuł warto spróbować rzodkiewki czy słonecznika. Dla mnie każdy rodzaj smakuje inaczej i często nie mogę oprzeć się pokusie, by nie podskubywać roślinek prosto w kiełkownicy. Zresztą czemu niby miałabym tego nie robić skoro to samo zdrowie?
Uwielbiam kiełki! Dodaję do wszystkiego do czego się tylko da, a taka kiełkownica to świetny pomysł.
OdpowiedzUsuńCałkiem niedawno posmakowałam kiełków i przepadłam! :D Od kilku dni noszę się z zamiarem założenia własnej uprawy. Póki mam kilka dni wolnego może się za to zabiorę, zmotywowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńTak, tym bardziej, że nie jest to trudne i wychodzi taniej niż te kupne :) Poza tym można mieszać rodzaje :) Pozdrawiam
UsuńUwielbiam kiełki najbardziej rzodkiewki ;p Zawsze mam ich dużo bo sobie nie wyobrażam kanapki bez nich ;p Obserwuję :)
OdpowiedzUsuńJa chyba też najbardziej lubię rzodkiewkę :) Dzięki za dodanie się do obserwatorów :)
UsuńSama się zastanawiałam ostatnio czy nie kupić już drugiego takiego urządzonka do siania kiełek :)
OdpowiedzUsuńJa używam również takiego fajnego wielopoziomowego urządzenia i sprawdza się świetnie :)
OdpowiedzUsuńTeż jadam, i polecam :)
OdpowiedzUsuń