wtorek, 12 lutego 2013

KIEŁKI - bomba witaminowa

Czy może być coś bardziej zdrowego od malutkiej, pełnej witamin roślinki, z której w  przyszłości wyrasta duże warzywo? Ja nie znam nic lepszego! Kiełki jadam od dawna, czasami hoduję je sama w kiełkownicy, często też kupuję gotowe. Są pyszne, zdrowe i chrupiące, doskonale nadają się na kanapki. Ich hodowla nie wymaga wielkiego wysiłku, skoro mi się udaje bez problemu otrzymać malutkie roślinki, to każdy powinien sobie poradzić. Często nazywa się je pokarmem życia lub bombom witaminową. Rośliny gromadzą w nasionach wszystko, co najlepsze, i to w postaci mocno skoncentrowanej. Kiełki odmładzają i odchudzają, powinniśmy jeść je jak najczęściej i dodawać wszędzie tam, gdzie tylko jest to możliwe.



W kiełkujących nasionach uaktywniane są enzymy, dzięki którym w młodych kiełkach powstają duże ilości witamin. Wielkocząsteczkowe substancje zapasowe (białka, węglowodany i tłuszcze) skumulowane w nasionach są podczas procesu kiełkowania rozkładane na związki proste, łatwo przyswajalne przez organizm człowieka. Enzymy biorące udział w rozkładaniu tych substancji ułatwiają również trawienie pokarmów jedzonych z dodatkiem kiełków.
Kiełki nasion są doskonałym źródłem mikroelementów, soli mineralnych oraz innych składników odżywczych. Są również mniej kaloryczne od samych nasion i produktów z nich wytwarzanych (źródło: www.kielki.info). 





Kiełki możemy otrzymać z bardzo wielu nasion. Ja najbardziej lubię kiełki brokuła, rzodkiewki oraz fasoli mung. Te trzy rodzaje najłatwiej dostać w sklepie bez konieczności wielkich poszukiwań. Na pewno dostępne są w sieci Biedronka, gdzie leżą w chłodniach, w małych pojemniczkach, tak żeby zużyć w ciągu 2-3 dni. 

Kiełki brokuła (30kcal w 100g) zawierają nawet 30 razy więcej niż dojrzałe brokuły przeciwutleniaczy, chroniących przed nowotworami. Należy zjadać maleńkie roślinki, trzy-cztero dniowe.
Kiełki rzodkiewki (52kcal w 100g) obfitują w witaminę C, działają wykrztuśnie, oczyszczają drogi oddechowe i zatoki. Siarka korzystnie wpływa na skórę, włosy i paznokcie. Smakują jak rzodkiewka, jednak są bardzo delikatne i pozbawione tej ostrości, którą ma w pełni wykształcone warzywo.
Kiełki fasoli mung (85kcla w 100g) to nieocenione źródło białka, znacznie lepiej trawionego niż w całej fasoli. Obniżają poziom złego cholesterolu. Stosuje się je w potrawach kuchni azjatyckiej na zimno i ciepło. Często w sklepach możemy je spotkać w malutkich puszkach lub słoikach w delikatnej zalewie.



Jeżeli chcielibyśmy bardziej poeksperymentować i spróbować kiełków lucerny, soczewicy, słonecznika, soi, pszenicy itp. warto zaopatrzyć się w specjalną kiełkownicę, własne nasiona i samemu wyhodować kiełki. Proces jest bardzo prosty i szybki, wystarczy do specjalnych pojemników nasypać dowolnych ziaren i przelewać 2 razy dziennie wodą. Kiełkownica sama filtruje wodę i nie pozwala by nasionka w niej pływały i gniły. Cały nadmiar ląduje w dolnej komorze i trzeba go wylać z powrotem do zlewu. Ja zakupiłam swoje urządzenie za około 25 zł i jestem bardzo zadowolona. Trzeba tylko uważać z ilością, bo taka kiełkownica jest spora. Na początku myślałam, że całe miejsce musi być zajęte nasionkami, więc wykorzystałam wszystkie 3 komory, a potem gotowe kiełki rozdawałam znajomym, bo nie byłam ich w stanie sama zjeść, nawet moja rodzina po kilku dniach miała ich dość. Teraz zasiewam tylko jeden, ewentualnie dwa pojemniki, dzielę je na dwie części i tym sposobem za jednym razem otrzymuje kilka rodzajów kiełków. Potem przesypuje je do małych pudełeczek i trzymam w lodówce, aby dłużej zachowały swoją świeżość.

Z czym jeść kiełki? Najlepiej dodawać je do wszystkiego, gdzie się da. Doskonale smakują i wyglądają na kanapkach, chleb zyskuje nowy wygląd i nawet dzieci z ciekawości jedzą "zielone włoski". Idealnie nadają się do serka wiejskiego lub zwykłego twarogu ze śmietaną, na łososia wędzonego, do jajek i wszelkiego rodzaju past. Mogą też zostać wykorzystane jako ozdoba do dań mięsnych, obiadowych. Do wszelkiego rodzaju sałatek dorzucam je obowiązkowo i nikt nigdy nie wyczuł ich smaku i nie zaczął wybierać. Zresztą byłabym bardzo zdziwiona, bo kiełki są po prostu bardzo smaczne.

Zachęcam Was do własnych, małych hodowli i eksperymentów smakowych. Jeżeli nie przypadnie Wam do gustu np. brokuł warto spróbować rzodkiewki czy słonecznika. Dla mnie każdy rodzaj smakuje inaczej i często nie mogę oprzeć się pokusie, by nie podskubywać roślinek prosto w kiełkownicy. Zresztą czemu niby miałabym tego nie robić skoro to samo zdrowie?

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam kiełki! Dodaję do wszystkiego do czego się tylko da, a taka kiełkownica to świetny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem niedawno posmakowałam kiełków i przepadłam! :D Od kilku dni noszę się z zamiarem założenia własnej uprawy. Póki mam kilka dni wolnego może się za to zabiorę, zmotywowałaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tym bardziej, że nie jest to trudne i wychodzi taniej niż te kupne :) Poza tym można mieszać rodzaje :) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Uwielbiam kiełki najbardziej rzodkiewki ;p Zawsze mam ich dużo bo sobie nie wyobrażam kanapki bez nich ;p Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba też najbardziej lubię rzodkiewkę :) Dzięki za dodanie się do obserwatorów :)

      Usuń
  4. Sama się zastanawiałam ostatnio czy nie kupić już drugiego takiego urządzonka do siania kiełek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja używam również takiego fajnego wielopoziomowego urządzenia i sprawdza się świetnie :)

    OdpowiedzUsuń