piątek, 18 stycznia 2013

WŁOSY - by były piękne, długie i zdrowe

Długie, lśniące włosy to marzenie wielu kobiet (może niektórych mężczyzn też), niestety niszczy je niemal wszystko. Suszarka, lokówka, prostownica, farbowanie, kosmetyki do stylizacji, te pełne silikonów i SLS. Nawet spinanie włosów powoduje ich osłabienie, nie wspomnę już o niewłaściwym czesaniu - szarpaniu. Pomyślałam o tym poście, ponieważ postanowiłam w tym roku bardziej zadbać o swoje włosy i postarać się im pomóc. Wydaje mi się, że zabiegi - rady, które tu przedstawię są bardzo uniwersalne i może ktoś przyłączy się do mnie i także zadba w tym 
roku o swoje włosy w szczególny sposób.


Spróbujmy określić swoje włosy:
Moje są półdługie, od bardzo dawna regularnie farbowane w salonach fryzjerskich. Kiedyś prostowałam je niemal co drugi dzień, teraz robię to zdecydowanie rzadziej (2-4 razy w miesiącu). Naturalnie układają się w fale, są bardzo przesuszone i sianowate, nie mają połysku, słabo rosną. Końce są rozdwojone, czasami połamane i chropowate w dotyku. Plusem jest to, że są grube, ale nie mam ich znowu dużo, więc i tak wyglądają na średnio cienkie. W ostatnim czasie bardzo dużo włosów mi wypada, a nowych babyhair nie widać.

Tak zmieniały się moje włosy w ciągu 2 lat:
kwiecień 2011 farbowany blond - wyprostowane
wrzesień 2011 tragedia! przesuszone i nieułożone włosy przez Chorwackie słońce

Maj 2012 Włosy wyprostowane, systematycznie przyciemniane- nie mogłam już patrzeć na przesuszony blond

Dzisiaj styczeń 2012, związane, niewyprostowane, sukcesywnie wracam do blondu


Jak widzicie z moimi włosami bywało różnie. Miały one momenty tragicznego wysuszenia, puszenia i wszystkiego po trochu i były też w nieco lepszym stanie - ładne, długie i blond.

Postanowiłam znowu wrócić do jasnego blondu, bo w nim czułam się najlepiej, jednak tym razem chcę, by był on lśniący, wiem, że nawet farbowany blond może wyglądać pięknie, wystarczy o niego zadbać!


Na czym zależy mi najbardziej?
  • na nawilżeniu włosów
  • zwiększeniu ich objętości, czyli wyhodowaniu nowych babyhair
  • na przyspieszeniu ich wzrostu
  • na wygładzeniu włosów, by w ten sposób odzyskały blask   

Jak będę walczyć?

Od środka:

Zażywam od tygodnia kwasy Omega-3 w kapsułkach, które mają korzystnie wpłynąć na włosy od wewnątrz, nawilżyć je i zmotywować do szybszego wzrostu.

Piję siemię lniane. O lnianej kuracji naczytałam się bardzo wiele i po przemyśleniu postanowiłam przetestować wpływ lnu na moje włosy. Codziennie piję szklankę wywaru z lnu, tzw. glutka i zjadam wszystkie nasionka. Podobno już po miesiącu można zobaczyć malutkie, nowe, sterczące na czole włoski, zwane babyhair.  
Jest wiele sposobó picia siemienia, ja wybrałam dla siebie dwa, które są wg mnie najprostsze.

Sposób 1: 2 łyżki ziaren zalewam gorącą wodą, odstawiam na 15 min, studzę i wypijam dokładnie gryząc ziarenka.
Sposób 2: 2 łyżki ziaren zalewam letnią, przegotowaną wodą, wstawiam na noc i na cały dzień do lodówki, wypijam następnego dnia wieczorem (ziarenka lnu dłużej się moczą, ale też nie zalewa się ich wrzątkiem, co nie powoduje niszczenia witamin).
Smakuje całkiem nieźle, nawet za bardzo się na tym aspekcie nie skupiam, piję i tyle.

Jeśli Was to interesuje to więcej o piciu siemienia lnianego oraz 3 miesięczne efekty stosowania terapii znajdziecie u <blindhaircare>.    Polecam przeczytać.

Od zewnątrz: 

Będę olejować włosy, czyli wcierać w nie przynajmniej 2 razy w tygodniu jakiś dobry olej, trzymać pod czepkiem kosmetycznym i ręcznikiem przez 2-3 godziny i dopiero myć głowę.  


Pierwszym olejem, który już raz wtarłam we włosy jest olejek do masażu firmy Alterra (do kupienia w Rossmanie za około 18zł). Na dniach ma do mnie przyjechać kurier i przywieźć mi drugi olej, tym razem kokosowy, który wspaniale nawilża i odżywia włosy. 



Do codziennego mycia wybrałam szampony bez szkodliwych substancji, bardzo delikatne, bez silikonów i SLS, SLES. Zdecydowałam się na Babydream, szampon dla dzieci dostępny w sieci Rossmann oraz szampon rumiankowy z firmy Green Pharmacy. 

Dodatkowo muszę myć włosy szamponami specjalistycznymi, przeciw ŁZS, jednak ich używanie ograniczę do jednego razu na tydzień.

Po olejowaniu wolę myć głowę dwa razy, żeby nie okazało się po wysuszeniu, że mam nadal tłuste włosy.  
 






Kolejnym krokiem będzie odpowiednio dobrana odżywka lub maska (na początku zdecydowanie częściej maska do włosów, ponieważ ma bogatszy skład). Włosy lekko przesuszę ręcznikiem, nałożę maskę na 20-30 min, zawinę w ręcznik, żeby stworzyć ciepły klimat i na koniec obficie spłukam chłodną wodą, żeby domknąć łuski.

Polecam maski:
L'oreal - Total Repair;
Kallos - Latte;
Alterra - Granat i Aloes;
Malwa - Gloria (do kupienia w Auchan);
Bioetica - dostępna w Makro lub na allegro.

Każda z nich jest w przystępnej cenie i bardzo dobrze się sprawdza na moich włosach.

 


Zadbałam także o to, aby nie niszczyć włosów mechanicznie. Polecam rewelacyjną szczotkę Tangle Teezer, która doskonale rozczesuje włosy, nawet te najbardziej splątane, świetnie je wygładza i jest niesamowita.
Mam dokładnie tą, co na zdjęciu i jestem nią zachwycona. Wybrałam kompaktową, ponieważ często wyjeżdżam i nie chcę, żeby normalna się zniszczyła. Ta ma zamkniecie, które chroni ją przez urazami.

W domu mam szczotkę z naturalnego włosia z Avonu, jednak elektryzuje ona włosy, ale też nie szarpie i nie wyrywa niepotrzebnie włosków.



Ważne jest także to, czym związujemy włosy, najlepiej żeby wszelkiego rodzaju gumki, gumeczki, frotki nie miały metalowych czy plastikowych złączeń. Niech końce gumeczki będą po prostu ze sobą sklejone, zlepione, byle by te metalowe łączenia nie wkręcały Nam się we włosy. Moje gumki kupiłam w Rossmannie z kolekcji Bio i są wyprodukowane 100% z bawełny.


Oczywiście warto ograniczyć suszarkę, lokówkę, prostownice i wszystko to, co przypala nasze włosy. Z doświadczenia też wiem, że moje włosy najlepiej wyglądają, kiedy wyschną naturalnie, bez powietrza z suszarki.

Będę Wam pisać jak zmieniają się moje włosy pod wpływem tych wszystkich zabiegów, mam nadzieję że już za miesiąc zobaczę pierwsze pozytywne zmiany. Nie mogę doczekać się malutkich babyhair oraz pięknego, lśniącego blondu. Może macie ochotę się przyłączyć do picia siemienia lnianego lub do olejowania włosów? Czekam na chętnych

5 komentarzy:

  1. Widzę kolejną włosomaniaczkę :D Ja uwielbiam odżywkę Garniera z masłem karite. Olejuję babydream fur mama i olejkiem na porost green pharmacy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj do włosomaniaczki to mi jeszcze daleko, po prostu postanowiłam trochę podratować swoje wysuszone włosy. Chętnie wypróbuje tą odżywkę z Garniera jak tylko pokończą mi się moje zapasy, bo ostatnio zdecydowanie za dużo kosmetyków kupuję :)

      Usuń
  2. Co do dystansu to wszystko jest realne! Gdyby ktoś mi powiedział 1,5 roku temu że będę biegać to bym go wyśmiała : P Sama nawet ostatnio nie wierzyłam, że dam radę tyle przebiec ale w końcu się zmobilizowałam i dokonałam niemożliwego : D Co do włosów to moja pielęgnacja ostatnimi czasy nie różni się za bardzo od Twojej. Ogromną różnicę zauważyłam odkąd używam samych ,,bio" kosmetyków i olejów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj.moje włosy tez się puszyly.jednak odkąd koleżanka położyła mi na włosy płynna kreatywne to jest o niebo lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Olejki są świetne na włosy. Ja poza nimi, by mieć piękne włosy zrezygnowałam z kosmetyków z SLS, układania na ciepło i z pomocą skrzypu polnego. Lecz zamiast od zewnątrz stosuję od wewnątrz z Bio – Silica Max. Ma bogaty skład, nawet ma ekstrakt z pokrzywy, która też bardzo dobrze działa na organizm. Co miesiąc mam o 3 cm dłuższe włosy, są gęste i nie zostają na szczotce.

    OdpowiedzUsuń