wtorek, 17 grudnia 2013

Skalpel Wyzwanie - recenzja

źródło: www.bebio.pl
Jak wiecie (dzięki uprzejmości Poczty Polskiej) bardzo długo czekałam na Swoją płytę ze Skalpelem Wyzwaniem. Okazało się, że przesyłka leżała w Urzędzie Pocztowym od kilkunastu dni, bo listonoszowi nie chciało się włożyć zawiadomienia do skrzynki. Cóż... życie.
Odetchnęłam jednak z ulgą, kiedy paczka wylądowała na siedzeniu mojego samochodu, a ja spokojnie wzięłam się za planowanie treningów. Oczywiście Skalpel Wyzwanie poszedł na pierwszy ogień i już chwilę po treningu leżałam na podłodze ledwo żyjąc, sapiąc i uśmiechając się od ucha do ucha.
Ale od początku... 





W opakowaniu znalazłam dwie płyty DVD - jedna z programem treningowym (i to właśnie na nią czekałam), druga, tzw. bonus,czyli relacja z największego treningu grupowego z Ewą Chodakowską na Polach Mokotowskich. Drugiej płytki jeszcze nie odpaliłam, ale to pewnie z żalu, że mnie tam nie było :)

SKALPEL WYZWANIE powalił mnie na łopatki już po połowie :) Jednak tego właśnie było mi potrzeba, jakiegoś przełomu, kopniaka i motywacji by nie stanąć w miejscu, tym bardziej, że waga wskazuje 2 kg więcej niż latem :(

Płyta od strony technicznej jest wykonana niemal idealnie, ogląda się materiał o niebo lepiej niż poprzednie wersje produkowane przez magazyn Shape. Dźwięk jest bez zarzutu, sala treningowa, w której ćwiczy Ewa wygląda bardzo fajnie, jest jasna i nic nas nie rozprasza. W tle widzimy tylko fajny stojak na piłki treningowe. Pod koniec każdego ćwiczenia na ekranie pojawia się licznik z ilością powtórzeń, jakie zostały Nam do wykonania, co bardzo motywuje, by się nie poddawać i dokończyć dane ćwiczenie. Z głównego menu możemy wybrać czy chcemy wykonać cały trening czy tylko jego poszczególne sekwencje.



SKALPEL WYZWANIE przećwiczyłam już 4 razy i nadal na drugi dzień mam zakwasy na pośladkach i boczkach. O dziwno nie na rękach, choć to one w czasie treningu bolą mnie najbardziej. A jak wiecie, jak na drugi dzień po treningu mam zakwasy, to wtedy jestem przekonana, że dałam z siebie wszystko.

Cały program trwa około 45 minut, żeby szło mi łatwiej dzielę go sobie na mniejsze sekwencje:
1. Rozgrzewka
czyli kilka standardowych ćwiczeń na rozruszanie całego ciała, trochę wspinania na palce, trochę przysiadów i cały czas uniesione ręce, które pod koniec rozgrzewki zaczynam już czuć.

2. Set na nogi, głównie uda
W tym momencie zaczyna się właściwy trening, który angażuje całe nogi, w szczególności uda. Pod koniec czuję piekące mięśnie i szczerze przyznam, że pozycja gdzie trzeba zostać w przysiadzie przez kilka minut mocno daje mi w kość i jeszcze nie potrafię wytrwać do końca. Ale myślę, że za miesiąc spokojnie moje uda przyzwyczają się do tej pozycji.
Jest to set pełen przysiadów, wykroków i uniesień nóg, mimo iż jest dość ciężki to idealnie angażuje wszystkie mięśnie i potrzeba trochę wysiłku żeby dotrzymać tempa Ewie.

3. Set na ramiona
Ta część to dla mnie największe wyzwanie z całej płyty, bolą mnie ramiona, brzuch i uda (pewnie po poprzednim secie). Zaczyna się dość niewinnie znaną wszystkim pozycją deski, jednak nie wstajemy z niej z powrotem do pozycji pionowej tylko przechodzimy na łokcie. I tak na zmianę chyba z 6 razy...  Muszę przyznać, że przy ostatnich powtórzeniach moje mięśnie spięte są maksymalnie i wołają o ratunek :) Jakby tego było mało w następnej kolejności przechodzimy do podpory bokiem na łokciu i zabójczych planków. Pierwszy z nich czyli unoszenie bioder jeszcze jakoś mi idzie, drugi natomiast, gdzie musimy dodatkowo unieść nogę nie wychodzi mi póki co wcale. Machnę nogą ze dwa razy i to raczej siłą rozpędu niż mięśni i dalej nie mogę się utrzymać. Oczywiście nie poddaje się i tak jak w przypadku palących ud za miesiąc chcę robić wszystko w tempie Ewy.

4. Set na brzuch
Właściwie to dla mnie moment odpoczynku i rozluźnienia ramion po poprzednim secie. Brzuszki nie wprowadzają chyba niczego nowego, znamy je doskonale z poprzednich płyt i nie sprawiają mi żadnej trudności. To czas aby złapać oddech i lekko odspanąć.

5. Set na pośladki
To chyba moja ulubiona część, nie jest specjalnie trudna, ani też za łatwa. Trzeba spiąć nogi i pośladki i wykonać dokładnie kilka wymachów. Przy końcowych powtórzeniach można fajnie poczuć mięśnie, szczególnie te wewnątrz pośladków. Tutaj ważna jest precyzja i dokładność ruchu.

6. Set na plecy
Ćwiczenia na plecy nie należą do moich ulubionych, bo jakoś mam ściśnięty żołądek jak leżę na macie na brzuchu, ale oczywiście nie mogę zaniedbać tej części ciała. Set ten nie jest trudny, zawiera trzy ćwiczenia polegające głównie na unoszeniu klatki piersiowej i przyciąganiu rąk do ciała. Fajnie rozluźnia i oczywiście sprawia ogromną radość ponieważ kończy trening właściwy.

7. Stretching
Czyli rozciąganie obolałych mięśni :)


Moje odczucia co do Skalpela Wyzwanie są bardzo pozytywne, podsumowując trening daje nieźle w kość, angażuje wszystkie najważniejsze partie ciała i wywołuje na drugi dzień przyjemne zakwasy, nogi i ręce trzęsą się jeszcze długo po ćwiczeniach. Z każdym kolejnym treningiem idzie mi coraz lepiej i stał się on na obecną chwilę jedyną płytą Ewy, którą odpalam. Będę ją wałkować do momentu aż uda mi się wykonać plank z unoszeniem nogi :) oraz wytrzymać w przysiadzie do końca :)
Jeżeli jeszcze nie kupiliście płyty to gorąco polecam, to bardzo dobrze wydane 35zł, tym bardziej, że można ją włożyć pod choinkę i zrobić prezent nie tylko sobie, ale także komuś bliskiemu.

7 komentarzy:

  1. witam, fajnie napisana recenzja. Robilam 2 razy nowego skalpela i nie podoba mi sie nowa plyta. Ale kazdy ma inne upodobania. Zadziwiajace jest tez to, ze rzeczy ktore mi sie wcale nie podobaly, tobie sie podbaja :) Czekam na czestsze wpisy :) a tutaj moja recenzja:http://kingaemigrantka.blogspot.de/2013/12/recenzja-plyty-skalpel-wyzwanie-ewy.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej ;) Ja również mam Skalpel Wyzwanie Ewy i bardzo go lubie :)
    Na swoim blogu właśnie wczoraj napisałam o nim recenzje - jeżeli chcesz przeczytać zapraszam!
    Dla mnie największą męką jest set na ramiona i ręce, to mój czuły punkt, ale po miesiącu ćwiczeń jest tylko lepiej!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ! Chciałam tylko zapytać czy normalne jest to, że gdy ćwiczymy po raz pierwszy trening jest dla nas BAAARDZO męczący a niekiedy nie możemy dotrwać do końca ćwiczenia ? Ja niestety bardzo się tym zniechęciłam :C Tobie życzę wytrwałości i wymarzonego ciała, pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy cwiczy sie pierwszy raz skalpel wyzwanie, dokladnie tak jest!! ja wysiadlam juz po 10minutach!! przez okolo tydzien robilam cwiczenia po 15minut dziennie bo nie dalam rady wiecej! jest jedno cwiczenie ktorego nie potrafie zrobic w 100%tak jak Ewka to pokazuje!
    dzis jest dzien,gdzie moge sie pochwalic ze zrobilam z ewka wszystko!!! kazde cwiczenie krok po kroku. I po raz pierwszy jestem z siebie dumna!teraz mam motywacje na kolejne dni:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skalpel wyzwanie to cos czego potrzebowalam! Cwiczenia nie nudza mi sie (tak bylo gdy probowalam innych zestawow Ewy) ale sprawiaja, ze czuje wszystkie miesnie w trakcie ich wykonywania. Mam slabe miesnie brzucha, wiec mam nadzieje, ze "deska" pomoze mi je wzmocnic. Jedynym minusem sa zdarte lokcie, ale przynajmniej wiem, ze robie cos dla siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. tez mam plytke skalpel wyzwanie. Co prawda dzis dopiero drugi dzien moich cwiczen i wiem ze bedzie ciezko bo te straszne zakwasy... ale nie poddam sie bo wiem ze bedzie warto. Pozdrawiam ... buziole

    OdpowiedzUsuń
  7. sorry I helped to establish the link.
    your website is very good and this article is very useful.
    good luck and always success for your blogging.

    OdpowiedzUsuń