sobota, 17 maja 2014

Ewa Chodakowska i moje postępy w zdjęciach

Witajcie,
strasznie długo mnie tutaj nie było, ciężko nawet pisać, że to przez brak czasu czy jakiś inny czynnik zewnętrzny. Po prostu mój zapał do prowadzenia bloga spadał z dnia na dzień, aż całkiem o tej stronce zapomniałam. Wczoraj dostałam zimny prysznic, otrzymałam maila od osoby często tu zaglądającej z prośbą o nowe wpisy, sugerowała mi także, że pewnie wróciłam do wagi wyjściowej, przestałam ćwiczyć z Ewą Chodakowską i z tego powodu zaniedbałam bloga. Prosiła równocześnie o nowe inspiracje, relacje z tego co robię, bo to ją podobno motywowało.

Zacznę od tego, że NIE PRZESTAŁAM TRENOWAĆ! i sama się dziwię, że takiemu kanapowemu leniowi jak Ja ćwiczenia weszły w krew!

Nie robię już zdjęć pomiarowych w stroju kąpielowym, nawet nie mierzę się tak często. Zdarza mi się co jakiś czas kontrolnie ważyć i cały czas oscyluję pomiędzy wagą 58 a 59 kg w zależności od dnia. 
Mam za to kilka zdjęć studyjnych, zrobionych w ramach własnego, domowego studio foto. Fotografem była siostra, z którą wspólnie testowałam nowy sprzęt (lampy, statyw, tła fotograficzne).





Tak mniej więcej wyglądam teraz i czasem sama nie mogę się przyzwyczaić do nowej wagi, nowego wyglądu i zdrowszego trybu życia. Zmieniło się właściwie wszystko, od ubrań, które teraz są w rozmiarze S, czasem M, do pozytywnego postrzegania Siebie, otwarcia na wiele spraw i zadowolenia z osiągniętego efektu. Choć czas leci, czuję się zdecydowanie lepiej i młodziej niż jeszcze dwa lata temu i nadal biegam, ćwiczę, trenuję...

Obecnie mój trening wygląda tak:
2x tyg. Zumba 1h, 
3x tyg. różne płyty Ewy Chodakowskiej (ostatnio ulubiony Skalpel Wyzwanie);
co drugi dzień bieganie (na razie 5 km);
w weekendy 1,5h gry w tenisa

Także nie przestałam trenować, sprawia mi to coraz więcej radości i nie mogę się doczekać kolejnych treningów. Trochę zmodyfikowałam swoje ćwiczenia, przede wszystkim zredukowałam Ewę Chodakowską, choć to dzięki niej zrzuciłam najwięcej kilogramów. Zakochałam się w Zumbie, która daje mi pozytywnego kopa i od 3 tygodni biegam, czyli robię coś, co zawsze mnie odrzucało. Odkryłam, że bieganie jest fajne, poprawia kondycję, pozwala na plotki z koleżankami i uzależnia. Bardzo chciałabym wystartować z jakimś biegu zorganizowanym i teraz to jest moim celem. Na razie biegam po ok. 5km co drugi dzień, ale planuję w weekendy robić dłuższe rozbiegania i frunąć coraz dalej i dalej...

Dla przypomnienia tak było kiedyś...




Dla mnie różnica jest ogromna :)

I to z czego jestem najbardziej dumna w chwili obecnej, czyli nogi... (lepszego zdjęcia nie znalazłam, tylko to u góry z lewej z jakieś imprezy).





















I to by było na tyle...
Pozdrawiam i lecę zrobić Skalpel Wyzwanie :)
Postaram się napisać coś także o bieganiu i nieco więcej o najnowszej książce Ewy oraz Skalpelu Wyzwanie.